środa, 12 lutego, 2025
spot_img
Strona głównaWywiady"Myślałem o tej Pacjentce codziennie ale było to igranie z losem i...

„Myślałem o tej Pacjentce codziennie ale było to igranie z losem i jej zdrowiem”

Wywiad z ginekologiem z Bielska – Białej, który jest twórcą Poradni Patologii Ciąży w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej, kierownikiem Gabinetu Badań Prenatalnych w Klinice Galena, panem Dominikiem Wójtowiczem. Jak wygląda prawo aborcyjne w Polsce.

Panie Doktorze,  o co chodzi z zaostrzeniem ustawy antyaborcyjnej, którego dokonano rok temu?

Obecnie ustawa uniemożliwia zakończenie ciąży przed 22 tygodniem, nawet w obliczu śmiertelnych wad płodu. Jest to wbrew etyce, wbrew prawu człowieka i nierzadko wbrew zdrowemu rozsądkowi. Kontynuowanie takiej ciąży automatycznie wiąże się z rosnącym ryzykiem dodatkowych powikłań: nadciśnieniem, krwotokiem położniczym, koniecznością operacyjnego rozwiązania ciąży, czy jak w Pszczynie – zakażeniem. Przed 22 tyg. ciąży te zagrożenia praktycznie nie występują lub są łatwiejsze do leczenia. A dochodzą jeszcze cierpienia psychiczne matki oraz fizyczne dziecka – bo można spokojnie przypuszczać, że lepiej rozwinięty, donoszony płód, będzie bardziej cierpiał, jak już w końcu będzie umierał, niż płód w 12 czy 15 tyg. ciąży, kiedy kora mózgu jest bardzo skromnie rozwinięta.

Panie doktorze, zapytam wprost – czy Iza z Pszczyny mogłaby żyć?

(Dla wyjaśnienia: media obiegła historia 30-letniej Izy, która trafiła do szpitala w Pszczynie w 22. tygodniu ciąży, kiedy odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe. Kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego.)

Nie znam wszystkich szczegółów. Wygląda na to, że była przyjęta w raczej dobrym stanie ogólnym, który w ciągu godzin dramatycznie się pogorszył i przebieg infekcji był tzw. piorunujący. Także przypuszczam, że był to nieszczęśliwy przypadek i jakiekolwiek leczenie, gdziekolwiek i czymkolwiek nie dawałoby dużej szansy na inny finał. Czy rozwiązanie tej ciąży od razu przy przyjęciu dałoby szansę – możliwe, ale bardzo wątpliwe, ale gdyby, w obliczu stwierdzonych już wcześniej śmiertelnych wad rozwojowych płodu, dokonano aborcji (za zgodą kobiety oczywiście) w 13-18 tyg. (kiedy to, przed zaostrzeniem ustawy, odbywała się większość aborcji z powodu wad płodu), to Pani Iza uniknęłaby tej sytuacji. A w szpitalu na pewno mieli sporo dylematu – z powodu tego, że płód żyje, z powodu tego, że to był taki wiek ciąży, a nie inny, no i przebieg infekcji był ekstremalnie ciężki i szybki.

Czy często zdarzają się Pacjentki z bezwodziem?

Pacjentki po odejściu wód przychodzą do szpitali codziennie – z reguły do porodu. Jeśli wody odchodzą znacznie wcześniej, to nierzadko udaje się tygodniami/miesiącami kontynuować ciążę, celem osiągnięcia większej dojrzałości płodu. Zawsze wtedy jest ryzyko infekcji i wykonuje się badania oraz daje osłonowo antybiotyki, a jeśli objawy infekcji się nasilają, to rodzi. Także samo odejście wód nie zmusza do natychmiastowego zakończenia ciąży. Jeśli natomiast jest infekcja – to tak. Badania nie mówią niestety w 100% o infekcji wewnątrzmacicznej – jest to trochę osobny kompartment. Stąd ocenia się całokształt (wyniki, wydzielina, napięcie macicy, dodatkowe objawy) i ocenia poniekąd subiektywnie stan faktyczny. Tylko znowu – łatwo rozwiązać ciążę donoszoną lub we wczesnym etapie rozwoju. W 22 tyg. jest duży dylemat jak rozwiązać – indukcja porodu drogami natury jest postępowaniem z wyboru, ale zajmuje sporo czasu, bo trzeba spowodować rozwarcie szyjki i wywołać skurcze. Może to trwać kilka godzin, a może kilka dni. Cięcie cesarskie w 22 tyg. u płodu z wadami jest w zasadzie traktowane jako błąd w sztuce – stanowi za duży uraz. Zrobienie cięcia w sytuacji aktywnej infekcji w jamie macicy może dodatkowo nasilić tę infekcję i dać kolejne powikłania pooperacyjne. Gdyby to była mniejsza ciąża – nie ma tych problemów – infekcja jest, siłą rzeczy mniejsza, a jamę macicy można mechanicznie opróżnić – wyłyżeczkować z krótkim zabiegu w znieczuleniu.

Czy jeśli chodzi o obecną sytuację, dobrze rozumiem, ze zagrożenie życia kobiety musi być bezpośrednie, aby móc dokonać aborcji?

W środowisku dominuje pogląd, że zagrożenie życia kobiety musi być bezpośrednie, żeby nie ryzykować odpowiedzialnością karną. Ja w czasie pracy na porodówce przy każdej ważniejszej decyzji wyobrażałem sobie, jak to będzie po fakcie oceniał biegły sądowy, jeśli byłaby z tego sprawa. M. in. dlatego nie pracuję już na porodówce…

Czy tak po ludzku, boicie się jako lekarze?

No jasne, że się obawiamy. Jesteśmy ubezpieczeni od odpowiedzialności cywilnej, ale od karnej nie da się ubezpieczyć. Mamy obecnie jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów aborcyjnych na świecie, a już wcześniej te co były, były i tak stosunkowo restrykcyjne. Dla kontekstu dodam jeszcze, że w Polsce nie ma dostępnej bez recepty antykoncepcji awaryjnej, nie ma refundacji antykoncepcji, skasowano finansowanie przez NFZ in vitro, a teraz ogranicza się prawa do decydowaniu o losach ciąży. Wszystko to za czasów aktualnie rządzących. Refundacja badań prenatalnych jest tylko częściowa – nie dla wszystkich ciężarnych i nie dla III-go badania prenatalnego. I wszystko to, w większości krajów UE, kobiety mają zapewnione. Ja jako lekarz, wg prawa nie mogę nawet poinformować Pacjentki, że ma możliwość przerwać ciążę w innym kraju (czy choćby dać adres i telefon placówki), ponieważ jest to tzw. pomocnictwo w przestępstwie. I znowu – odpowiedzialność karna dla mnie (do 3 lat pozbawienia wolności przed 22 tyg., do 8 lat po 22 tyg. ciąży).

A czy miał Pan w swojej pracy podobny przypadek, już po zaostrzeniu ustawy, że nie wiedział Pan co zrobić?

Tak, w Bielsku-Białej w tym roku. Wada genetyczna, gdzie płód był śmiertelnie chory, a łożysko produkowało ogromne ilości hormonów, co skutkowało u matki nadciśnieniem, białkomoczem, zapaleniem wątroby, anemizacją, powiększeniem jajników, nadczynnością tarczycy. I groziła jej ponadto rzucawka, udar, krwotok, zaburzenia krzepnięcia, pęknięcie jajników, pęknięcie wątroby, wstrząs. No i też mieliśmy wielki problem – konsultowaliśmy się z autorytetami i zwierzchnikami w położnictwie i perinatologii i nikt nie chciał dać swojej opinii, że należy ciążę rozwiązać – raczej czekać na sytuację bezpośredniego zagrożenia życia. Efekt zastraszania przez prokuraturę jest duży w naszej specjalności.

Co Pan czuł?

Myślałem o tej Pacjentce codziennie i byłem z nią w stałym kontakcie – ale było to igranie z losem i jej zdrowiem. Pacjentka o wszystkim wiedziała i nam ufała, ale my niestety balansowaliśmy na linie.

I jaki był finał?

Pacjentka była dłuższy czas w szpitalu, w poradni przyszpitalnej – co tydzień kilkanaście badań z krwi i moczu. W końcu doczekaliśmy i po 24 tygodniu ciąży., jak doszło do kolejnego pogorszenia wyników, została ciąża rozwiązania (wtedy to już jest wg prawa poród, a nie aborcja). Niestety taka operacja dodatkowo obciąża i zwiększa ryzyko kolejnej ciąży. Gdyby nie zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej, to w 15 tygodniu, jak już było wszystko wiadome i cała diagnostyka zrobiona, przeprowadzilibyśmy nieurazowe poronienie drogą pochwową, które nie narażałoby jej życia i zdrowia w tak dużym stopniu, jak czekanie na bezpośrednie zagrożenie jej życia. Ach i jeszcze przez 12 m-cy musi się teraz badać, czy nie ma raka z tej poprzedniej ciąży – bo tam to łożysko miało niewielki, ale jednak potencjał do wygenerowania raka z komórek łożyskowych.

Jak to jest obecnie w innych krajach Europy?

W Czechach jest aborcja na życzenie matki do 12 tyg. ciąży. i do 24 tyg. w obliczu wad lub wskazań medycznych. W Niemczech, Francji, Wlk. Brytanii można wykonać aborcję w obliczu wad, aż do terminu porodu.

A w Polsce?

A u nas w Sejmie jest już nowy projekt Fundacji Pro, gdzie jeszcze bardziej proponuje się zaostrzać przepisy antyaborcyjne – za nieumyślne spowodowanie zgonu płodu do 25 lat więzienia. To zamyka raczkującą w Polsce jakąkolwiek terapię prenatalną oraz inwazyjną diagnostykę genetyczną, bo tego typu zabiegi wiążą się z ryzykiem powikłań, w tym zgonu płodu.

Czy nowe wytyczne Ministerstwa Zdrowia dla lekarzy coś zmieniają?

(Dla wyjaśnienia: Ministerstwo Zdrowia opublikowało komunikat, w którym poinformowało, że w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia kobiety niezwłoczne zakończenie ciąży jest zgodne z prawem. „Są to przesłanki rozłączne i wystąpienie tylko jednej z nich wystarczy do podjęcia reakcji przez lekarza” – wskazał resort.)

To tylko powtórzenie tego, co jest napisane w ustawie i rekomendacjach PTGiP (Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników). Nic nowego – każdy z lekarzy położników zna te dokumenty. Dalej nie wiadomo jak poważne ma być zagrożenie zdrowia matki i dalej nie ma żadnej gwarancji, że lekarz nie będzie oskarżony o przestępstwo po podjęciu decyzji o przerwaniu ciąży. Wytyczne Ministerstwa Zdrowa nie mają mocy ustawy i nie stanowią prawa.

Beskidzka Mama
Beskidzka Mamahttps://beskidzkamama.pl/
BeskidzkaMama.pl to blog, portal oraz magazyn w jednym. Tworzony przez mamę dla innych mam. Zawiera porady ekspertów, newsy z branży parentingowej, pomysły na wycieczkę czy spacer całą rodziną.
POWIĄZANE ARTYKUŁY

Popularne